| 
                     
                 | 
                
                   
                       
                  Tegoroczne ferie dla trzydziestoosobowej grupy z Parafii p.w. 
                  NMP w Bielawie były wyjątkowe. Wyjechaliśmy z Bielawy z lekkim 
                  :) poślizgiem. Do Zagórza Śląskiego trafiliśmy popołudniu. 
                  Tam, z gorącym obiadkiem czekał na nas 
                  ks. Daniel.  
      Po ciepłym posiłku rozeszliśmy się do 
                  przydzielonych pokoi. Rozpakowaliśmy się i ubrani w ciepłe 
                  czapki, rękawiczki, wzięliśmy sanki do ręki i poszliśmy na 
                  poszukiwanie górki. Zamiast niej wypatrzyliśmy piękne jezioro. 
                  Było zamarznięte i dzięki temu mogliśmy jeździć nie tylko na 
                  sankach, ale też na łyżwach. 
                        Jedną z większych atrakcji tego wyjazdu było zwiedzanie 
                  Zamku Grodno. Tam, przewodnik oprowadzał całą grupę po 
                  dziedzińcu, opowiadając przy tym historię zamku. Kolejno 
                  zwiedzaliśmy komnaty królewskie i wysłuchaliśmy legendy o 
                  Królewnie Małgorzacie. Na koniec weszliśmy na wieżę widokową. 
                  Krajobraz zimowy oglądany z góry był piękny. Wszystko 
                  wyglądało tak, jakby drzewa przykryte były puchową kołderką. 
                  Wspaniały widok... Oczywiście nie zabrakło fotografów, którzy 
                  robili z zapałem zdjęcia. W drodze 
                  powrotnej z zamku przydały się sanki, ale kto ich nie miał, 
                  nie martwił się, bo szybko znalazł na to sposób, po prostu 
                  zjeżdżał na... spodniach. 
                          Wieczory spędzaliśmy równie miło. Po kolacji nasz 
                  opiekun ks. Krzysztof Krzak wraz z tamtejszym proboszczem i 
                  ks. Tomaszem Michalskim (który spędzał w Zagórzu ferie) 
                  odprawili mszę świętą, po której kolejno rozchodziliśmy się do 
                  pokoi, gdzie rozmawialiśmy, graliśmy, bawiliśmy się. Największą 
                  atrakcją wśród gier były karty "Uno". Cieszyły się one dużym 
                  zainteresowaniem. Wśród graczy byli tacy, którzy rozkręcali 
                  grę twierdząc: "Dają mi jakieś kolorowe karty, na dodatek 
                  trzynaście i jeszcze mówią, że przegrałem".  
        Ostatnią, ale 
                  zarazem największą atrakcją pobytu w Zagórzu, był kulig. 
                  Podzieleni na dwie grupy, jeździliśmy po tamtejszych 
                  okolicach. Oprócz kilkunastu małych sanek, były wielkie, 
                  prawdziwe sanie. Niektórzy z niewiadomych przyczyn (chyba 
                  dlatego, że przed nimi sznurek krzywo był przyczepiony do 
                  sanek) wypadali z kuligu po kilka razy. Inni po drodze gubili 
                  czapki, rękawiczki, a także... podeszwy od butów. Zmarznięci, 
                  ale szczęśliwi z rumieńcami na buzi, podążaliśmy w stronę 
                  ośrodka. A tu czekała na nas niespodzianka. Mieliśmy mieć 
                  kiełbaski z ogniska. Niestety aura nam nie sprzyjała, bo 
                  ognisko nie chciało się rozpalić. Ksiądz jednak szybko temu 
                  zaradził i po powrocie czekały na nas kiełbaski... smażone na 
                  patelni, ale wszystkim smakowały: jak z ogniska.  
                        Niestety wszystko 
                  co dobre, szybko się kończy. Tak samo było z feriami spędzonymi 
                  w Zagórzu Śląskim.  
                         Uważam, że dla 
                  niektórych osób był to niezapomniany wyjazd. Czas refleksji, 
                  zadumań, ale także świetnej zabawy... Były to wspaniałe ferie! 
                  Dlatego też cała grupa pragnie podziękować ks. Krzysztofowi - 
                  super opiekunowi, za zorganizowanie nam tego wypoczynku, za 
                  mile spędzony czas oraz za to, że jest wśród nas! :)  BÓG 
                  ZAPŁAĆ ! 
                  
                  ********* 
                  
                    
                      | 
                       
                      23.01.2006r. 
                      
                        
                      
                      Z małego miasteczka przyjechaliśmy 
                      
                      I choć długo się tu wlekliśmy  
                      
                      Do Zagórza w końcu trafiliśmy 
                      
                      Okolica górzysta  
                      
                      Nasza ekipa parzysta 
                      
                      Pokoje nam poprzydzielali 
                      
                      I rozgościć się kazali 
                      
                      Zmęczenie po podróży dało się we znaki 
                      
                      Z czego wynikały pewne braki 
                      
                      Jeden na drugiego patrzył spod byka  
                      
                      I jak tu razem na sanki brykać? 
                      
                      Jednak, gdy przy kolacji brzuchy napełnili 
                      
                      Serca optymizmem i radością wypełnili 
                      
                      I tak to poszli spać pierwszej nocy 
                      
                      Myśląc, że nic ich więcej nie zaskoczy…  
                      
                                                              „I tak nastał 
                      wieczór, 
                      
                                                                  I nastał 
                      poranek, 
                      
                                                                   dzień 
                      pierwszy” 
                      
                                                                            Rdz 
                      1, 5 
                         | 
                      
                       
                      24.01.2006r. 
                      
                        
                      
                      Wszyscy gorliwie rano powstawali 
                      
                      I do toalety szybko pomykali 
                      
                      A w tym czasie nasze kuchareczki 
                      
                      Uwijały się w kuchni jak mróweczki 
                      
                      Punkt 8.20 modlitwę odmówiliśmy 
                      
                      A o 9.00 po śniadaniu byliśmy 
                      
                      Tuż po nim na wycieczkę wyruszyła ekipa niemała 
                      
                      Bo o 13.30 pyszny gulasz zjeść chciała 
                      
                      Nad jeziorkiem byliśmy 
                      
                      I ruiny zamku zwiedziliśmy 
                      
                      A po obiadku nastał czas wolny 
                      
                      Więc w całym pawilonie słychać było gwar wcale nieswawolny 
                      
                      Wszyscy we wspólnym kuligu udział wzięli  
                      
                      I niektórzy dzięki Księdzu kilka razy z sanek spaść 
                      musieli 
                      
                      Ogniska rozpalić nie mogliśmy 
                      
                      I dlatego kiełbaski na patelni smażyliśmy 
                      
                      Od dziś Łukasz P. dżdżownicą będzie nam zwany 
                      
                      Choć jeszcze nie jest świadom tej istotnej zmiany 
                      
                      Natomiast o 19.30 w kaplicy się zgromadzili 
                      
                      I ministranci wraz z przyjaciółmi we Mszy uczestniczyli 
                      
                      Co tu się zważyć jeszcze godzi  
                      
                      Każdy podporządkował się do planowanych godzin 
                      
                      Z łazienki PRAWIE cała ekipa przed 22.00 skorzystała  
                      
                      Bo nade wszystko zakłócić ciszy nocnej nie śmiała 
                      
                      Niektórzy jeszcze w „Uno” grali 
                      
                      A inni do snu już się układali…   
                      
                                                            „I tak nastał 
                      wieczór, 
                      
                                                                  I nastał 
                      poranek, 
                      
                                                                   dzień drugi” 
                      
                                                                            Rdz 
                      1, 8  | 
                     
                    
                      | 
                       
                      25.01.2006r. 
                      
                        
                      
                      I jak co dzień także i dziś już z samego rana 
                      
                      Ze snu się obudziła grupa roześmiana 
                      
                      Każdy uśmiechając się stoi wśród kolejki  
                      
                      Która prowadzi prosto do łazienki 
                      
                      Choć ciemne chmury niebo spowiły 
                      
                      A gorące kaloryfery ze snu nas wybiły 
                      
                      Patrząc na płatki śniegu, co świat powoli okrywały 
                      
                      Myśleliśmy, że w domu spędzimy dzień cały 
                      
                      Na szczęście ta pogoda ponura cała 
                      
                      Radości przygasić nie dała 
                      
                      Jak jeden mąż o 8.00 wstaliśmy 
                      
                      A przy śniadaniu pochwał 
                      
                      Kucharkom nie szczędziliśmy 
                      
                      Oj, najszczęśliwsza pod słońcem drużyna ta 
                      
                      Co za BOSSA Ks. Krzysia ma 
                      
                      Wynikało to wszystko z faktu takiego  
                      
                      Że nasze zabawy wymagały tego 
                      
                      Jedni filmy oglądali, inni żabki udawali 
                      
                      Na łyżwach też jeździliśmy 
                      
                      I po ruchomym moście chodziliśmy 
                      
                      I choć miło było 
                      
                      Wszystko się skończyło 
                      
                      Bardzo się zbudowaliśmy 
                      
                      Jeszcze raz pożegnaliśmy 
                      
                      I się do swych domów porozjeżdżaliśmy 
                      
                      Za rok tu przyjechać znów chcemy 
                      
                      I już dzisiaj mocno tego pragniemy… 
                      
                                                                          „I tak 
                      nastał wieczór, 
                      
                                                                  I nastał 
                      poranek, 
                      
                                                                   dzień trzeci” 
                      
                                                                            Rdz 
                      1, 13 
                        
                       | 
                     
                   
                   | 
                     
                 |