Polecamy również:

 

 

 

Ferie w Zagórzu Śląskim

 

Niedziela 30 stycznia 2006 18:45
Źródło: własne
Przygotowała: A. L.

 

 

Zima to okres najniższych temperatur powietrza, mroźnego klimatu, świąt Bożego Narodzenia oraz... ferii zimowych.

 

 

 

     Tegoroczne ferie dla trzydziestoosobowej grupy z Parafii p.w. NMP w Bielawie były wyjątkowe. Wyjechaliśmy z Bielawy z lekkim :) poślizgiem. Do Zagórza Śląskiego trafiliśmy popołudniu. Tam, z gorącym obiadkiem czekał na nas ks. Daniel.
      Po ciepłym posiłku rozeszliśmy się do przydzielonych pokoi. Rozpakowaliśmy się i ubrani w ciepłe czapki, rękawiczki, wzięliśmy sanki do ręki i poszliśmy na poszukiwanie górki. Zamiast niej wypatrzyliśmy piękne jezioro. Było zamarznięte i dzięki temu mogliśmy jeździć nie tylko na sankach, ale też na łyżwach.
      Jedną z większych atrakcji tego wyjazdu było zwiedzanie Zamku Grodno. Tam, przewodnik oprowadzał całą grupę po dziedzińcu, opowiadając przy tym historię zamku. Kolejno zwiedzaliśmy komnaty królewskie i wysłuchaliśmy legendy o Królewnie Małgorzacie. Na koniec weszliśmy na wieżę widokową. Krajobraz zimowy oglądany z góry był piękny. Wszystko wyglądało tak, jakby drzewa przykryte były puchową kołderką. Wspaniały widok... Oczywiście nie zabrakło fotografów, którzy robili z zapałem zdjęcia. W drodze powrotnej z zamku przydały się sanki, ale kto ich nie miał, nie martwił się, bo szybko znalazł na to sposób, po prostu zjeżdżał na... spodniach.
        Wieczory spędzaliśmy równie miło. Po kolacji nasz opiekun ks. Krzysztof Krzak wraz z tamtejszym proboszczem i ks. Tomaszem Michalskim (który spędzał w Zagórzu ferie) odprawili mszę świętą, po której kolejno rozchodziliśmy się do pokoi, gdzie rozmawialiśmy, graliśmy, bawiliśmy się. Największą atrakcją wśród gier były karty "Uno". Cieszyły się one dużym zainteresowaniem. Wśród graczy byli tacy, którzy rozkręcali grę twierdząc: "Dają mi jakieś kolorowe karty, na dodatek trzynaście i jeszcze mówią, że przegrałem".
        Ostatnią, ale zarazem największą atrakcją pobytu w Zagórzu, był kulig. Podzieleni na dwie grupy, jeździliśmy po tamtejszych okolicach. Oprócz kilkunastu małych sanek, były wielkie, prawdziwe sanie. Niektórzy z niewiadomych przyczyn (chyba dlatego, że przed nimi sznurek krzywo był przyczepiony do sanek) wypadali z kuligu po kilka razy. Inni po drodze gubili czapki, rękawiczki, a także... podeszwy od butów. Zmarznięci, ale szczęśliwi z rumieńcami na buzi, podążaliśmy w stronę ośrodka. A tu czekała na nas niespodzianka. Mieliśmy mieć kiełbaski z ogniska. Niestety aura nam nie sprzyjała, bo ognisko nie chciało się rozpalić. Ksiądz jednak szybko temu zaradził i po powrocie czekały na nas kiełbaski... smażone na patelni, ale wszystkim smakowały: jak z ogniska.
      Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Tak samo było z feriami spędzonymi w Zagórzu Śląskim.
       Uważam, że dla niektórych osób był to niezapomniany wyjazd. Czas refleksji, zadumań, ale także świetnej zabawy... Były to wspaniałe ferie! Dlatego też cała grupa pragnie podziękować ks. Krzysztofowi - super opiekunowi, za zorganizowanie nam tego wypoczynku, za mile spędzony czas oraz za to, że jest wśród nas! :)  BÓG ZAPŁAĆ !

*********

23.01.2006r.

 

Z małego miasteczka przyjechaliśmy

I choć długo się tu wlekliśmy

Do Zagórza w końcu trafiliśmy

Okolica górzysta

Nasza ekipa parzysta

Pokoje nam poprzydzielali

I rozgościć się kazali

Zmęczenie po podróży dało się we znaki

Z czego wynikały pewne braki

Jeden na drugiego patrzył spod byka

I jak tu razem na sanki brykać?

Jednak, gdy przy kolacji brzuchy napełnili

Serca optymizmem i radością wypełnili

I tak to poszli spać pierwszej nocy

Myśląc, że nic ich więcej nie zaskoczy…

                                        „I tak nastał wieczór,

                                            I nastał poranek,

                                             dzień pierwszy”

                                                      Rdz 1, 5

 

24.01.2006r.

 

Wszyscy gorliwie rano powstawali

I do toalety szybko pomykali

A w tym czasie nasze kuchareczki

Uwijały się w kuchni jak mróweczki

Punkt 8.20 modlitwę odmówiliśmy

A o 9.00 po śniadaniu byliśmy

Tuż po nim na wycieczkę wyruszyła ekipa niemała

Bo o 13.30 pyszny gulasz zjeść chciała

Nad jeziorkiem byliśmy

I ruiny zamku zwiedziliśmy

A po obiadku nastał czas wolny

Więc w całym pawilonie słychać było gwar wcale nieswawolny

Wszyscy we wspólnym kuligu udział wzięli

I niektórzy dzięki Księdzu kilka razy z sanek spaść musieli

Ogniska rozpalić nie mogliśmy

I dlatego kiełbaski na patelni smażyliśmy

Od dziś Łukasz P. dżdżownicą będzie nam zwany

Choć jeszcze nie jest świadom tej istotnej zmiany

Natomiast o 19.30 w kaplicy się zgromadzili

I ministranci wraz z przyjaciółmi we Mszy uczestniczyli

Co tu się zważyć jeszcze godzi

Każdy podporządkował się do planowanych godzin

Z łazienki PRAWIE cała ekipa przed 22.00 skorzystała

Bo nade wszystko zakłócić ciszy nocnej nie śmiała

Niektórzy jeszcze w „Uno” grali

A inni do snu już się układali…  

                                      „I tak nastał wieczór,

                                            I nastał poranek,

                                             dzień drugi”

                                                      Rdz 1, 8

25.01.2006r.

 

I jak co dzień także i dziś już z samego rana

Ze snu się obudziła grupa roześmiana

Każdy uśmiechając się stoi wśród kolejki

Która prowadzi prosto do łazienki

Choć ciemne chmury niebo spowiły

A gorące kaloryfery ze snu nas wybiły

Patrząc na płatki śniegu, co świat powoli okrywały

Myśleliśmy, że w domu spędzimy dzień cały

Na szczęście ta pogoda ponura cała

Radości przygasić nie dała

Jak jeden mąż o 8.00 wstaliśmy

A przy śniadaniu pochwał

Kucharkom nie szczędziliśmy

Oj, najszczęśliwsza pod słońcem drużyna ta

Co za BOSSA Ks. Krzysia ma

Wynikało to wszystko z faktu takiego

Że nasze zabawy wymagały tego

Jedni filmy oglądali, inni żabki udawali

Na łyżwach też jeździliśmy

I po ruchomym moście chodziliśmy

I choć miło było

Wszystko się skończyło

Bardzo się zbudowaliśmy

Jeszcze raz pożegnaliśmy

I się do swych domów porozjeżdżaliśmy

Za rok tu przyjechać znów chcemy

I już dzisiaj mocno tego pragniemy…

                                                    „I tak nastał wieczór,

                                            I nastał poranek,

                                             dzień trzeci”

                                                      Rdz 1, 13

 

 

 

 

© ministrant.go.pl 2003 - | preferowana przeglądarka internet explorer | zalecana rozdzielczość 1024 x 768

 

o stronie | reklama | kontakt | zespół redakcyjny

strona znajduje się na serwerze
archidiecezji wrocławskiej