Polecamy również:

 

 

 

Czuję się tutaj jak w domu

 

Czwartek 14 kwietnia 2005 13:12
Źródło: własne
Wywiad przeprowadził i przygotował: Artur Majcher

 

Ks. Andrzej jest w naszej parafii od poły marca 2005 r. Osobę nowego księdza w naszej wspólnocie z pewnością przybliży prezentowany wywiad.

 

 

A.M.: Skąd Ksiądz pochodzi?
Ks. Andrzej N.:
Pochodzę z Wrocławia, gdzie od najmłodszych lat byłem ministrantem, później lektorem. Najpierw służyłem w parafii św. Mikołaja, a później w parafii św. Jakuba i Krzysztofa. W latach szkolnych czynnie angażowałem się również w grupach oazowych.

A.M.: Kiedy Ksiądz podjął decyzję aby zostać księdzem?
Ks. Andrzej N.:
Od 17 roku życia moim pragnieniem było zostać księdzem. Decyzję tą podjąłem w trakcie szkoły średniej. Ukończyłem Technikum Kolejowe Ministerstwa Komunikacji we Wrocławiu i po maturze wstąpiłem do seminarium duchownego we Wrocławiu. Niestety nie było mi dane to seminarium ukończyć, w związku z tym wyjechałem na Zachód. Studiowałem germanistykę w Wiedniu, przez wiele lat pomagałem osobom chorym i niepełnosprawnym. Jednak cały czas myślałem o tym, aby zostać księdzem.

A.M.: Pragnienie bycia księdzem zwyciężyło, ukończył Ksiądz seminarium w południowym Tyrolu w Brixen, dlaczego zdecydował się Ksiądz wstąpić powtórnie do seminarium na zachodzie Europy, a nie w Polsce?
Ks. Andrzej N.:
Uważam, że nic w życiu człowieka nie dzieje się przypadkowo. Pan Bóg tak pokierował moim życiem, gdyż poznałem pewną siostrę zakonną z Tyrolu południowego, która bardzo dużo mi pomogła, w tym, że mogłem podjąć studia przygotowujące do kapłaństwa w Brixen we Włoszech. Pragnę nadmienić, że bardzo lubię przyrodę i uważam, że studiowanie za granicą jest wielkim darem, ponieważ dane mi było poznać kulturę ludzi, ich mentalność. Góry Tyrolskie są tak piękne, że trudno mi było je opuścić i dziękuję Bogu, że mogłem znaleźć się w Bielawie gdzie też są przecież góry.

A.M.: Jak w kilku zdaniach porównałby Ksiądz życie Kościoła niemieckiego i polskiego?
Ks. Andrzej N.:
Na to pytanie nie jest łatwo odpowiedzieć w kilku zdaniach, ponieważ to jest temat bardzo obszerny. Mnie jako Polakowi bardzo się podoba Kościół w Polsce, dlatego pragnąłem właśnie wrócić tutaj do Polski. Tak jak wcześniej powiedziałem w Polsce jest mój dom, jestem w polskiej mentalności wychowany i mimo, że zawdzięczam bardzo dużo Kościołowi niemieckiemu, Kościołowi włoskiemu to jednak ciężko mi było w tamtej kulturze się odnaleźć, w tym sensie, że tam jest inna mentalność, inne tradycje. W Kościele niemieckim nie ma praktyki tak częstego przystępowania do sakramentu pokuty jak w Polsce. To już dla mnie był duży problem. W Kościele zachodnim jest wszystko bardziej liberalne niż w Polsce. Jednak mimo tego, że wróciłem do ojczyzny, nie mam prawa krytykować tamtejszej kultury. Tak jak powiedziałem ludzie mają tam zupełnie inną mentalność, są inaczej wychowani. Warto jednak podkreślić, że Kościoły nie są tam tak pełne jak w Polsce, mało ludzi przychodzi do Świątyni, ale za to ci co przychodzą - naprawdę wiedzą po co i dlaczego przychodzą. Spotkałem tam mnóstwo dobrych ludzi oraz aktywnych katolików.

A.M.: Jaka była najpiękniejsza chwila przeżyta przez księdza do tej pory?
Ks. Andrzej N.:
Najpiękniejszą chwilą przeżytą do tej pory były dla mnie święcenia kapłańskie, prymicje. Otrzymałem je 26 czerwca 2004 z rąk księdza kardynała arcybiskupa berlińskiego Georga Maxymiliana Sterzynsky`ego. Czułem się wtedy szczęśliwy i w ogóle jako ksiądz czuję się bardzo szczęśliwy. Bardzo ważny dla mnie był również powrót do Polski. Cieszę bardzo się, że mogłem dostać pracę tutaj w Bielawie. Dziękuję Panu Bogu, że mam tak wspaniałego księdza prałata, księży współpracowników. Jestem rad, że mimo tak krótkiego pobytu w tej parafii tak serdecznie zostałem przyjęty przez ludzi zarówno młodych i starszych. Jestem szczęśliwy, że tak pięknie wygląda tutaj liturgia, że jest piękny kościół, że w Bielawie jest mnóstwo wspaniałych ludzi.

A.M.: W jaki sposób trafił Ksiądz do naszej parafii, skoro ślubował Ksiądz posłuszeństwo arcybiskupowi berlińskiemu?
Ks. Andrzej N.:
Po święceniach kapłańskich była możliwość zostania na Zachodzie. Jednak jestem bardzo mocno związany z Polską, tutaj jest mój dom i mimo, że w Niemczech, we Włoszech przeżyłem wiele wspaniałych chwil, to jednak zawsze tęskniłem za Polską, za Wrocławiem. Życie na obczyźnie nie bardzo mi służyło. Tęsknota za ojczyzną była tak duża, że nawet napisałem jeden jedyny wiersz w swoim życiu pt. "O kochany mój Wrocławiu". Pragnienie powrotu do Polski było tak wielkie, że rozmawiałem z księdzem kardynałem Berlina o tym, iż bardzo chciałbym wrócić do Polski. Podczas tej rozmowy dowiedziałem się, że powstała w Polsce nowa diecezja świdnicka. Również ksiądz kardynał Henryk Gulbinowicz i ksiądz biskup Józef Pazdur doradzili mi abym starał się o przeniesienie do tej właśnie diecezji i w efekcie ksiądz biskup Ignacy Dec zdecydował skierować mnie do pracy w Bielawie, do parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

A.M.: Czy trudno było Księdzu się zaaklimatyzować w naszej parafii?
Ks. Andrzej N.:
Jak już wcześniej powiedziałem, cieszę się bardzo, że jestem w tej parafii. Minęło prawie dwa tygodnie jak tutaj jestem, a ja czuję się tutaj jak w domu. Zawdzięczam to przede wszystkim tej wspaniałej atmosferze, księdzu prałatowi, księżom wikariuszom, ministrantom, ludziom. Z aklimatyzacją nie miałem większych kłopotów, wynika to m. in. z tego, że jestem człowiekiem otwartym, zawsze staram się wychodzić do ludzi. Właściwie nigdzie nie miałem poważnych problemów z aklimatyzacją, także w Niemczech czułem się doskonale, wśród tamtego społeczeństwa.

A.M.: Czy ma Ksiądz swojego ulubionego świętego, jakiego?
Ks. Andrzej N.:
Mam wielu ulubionych świętych. Bardzo jestem związany ze świętym Maksymilianem Kolbe, ze świętym ojcem Pio, ze świętym Franciszkiem z Asyżu, ze świętym proboszczem z Ars (świętym Janem Marią Viannei), do których się modlę. Najbardziej jednak związany jestem z ojcem Maksymilianem Kolbe, dlatego że Chrystus powiedział, że "nie ma większej miłości niż ta, gdy ktoś odda życie za braci swoich". Z tego względu, że ojciec Maksymilian właśnie oddał życie za drugiego człowieka zawsze go podziwiałem, często się modlę do niego. Nawet otrzymałem z Niepokalanowa jego relikwie, które przechowuję.

A.M.: Kto dla Księdza jest lub był największym autorytetem?
Ks. Andrzej N.:
Największym autorytetem był dla mnie oczywiście Ojciec Święty Jan Paweł II. Miałem to szczęście, że mogłem być osobiście dziesięć razy u Ojca Świętego, nawet raz na obiedzie z Ojcem Świętym. Często oglądając we Włoszech Anioł Pański z papieżem, widziałem jak ten człowiek mimo, że nie jest młody, jak ciężko pracuje. To właśnie mobilizowało mnie do pracy, żeby być pilnym na studiach i podołać wielu obowiązkom.

A.M.: Co Ksiądz lubi robić w wolnym czasie?
Ks. Andrzej N.:
W wolnym czasie bardzo lubię słuchać muzyki. Bardzo lubię Johanna Straussa, Bethovena. Bardzo lubię słuchać starych archiwalnych nagrań nieistniejącego już duetu fortepianowego Marek i Wacek, lubię również słuchać muzyki operowej i gregoriańskiej. W wolnym czasie oglądam także ciekawe filmy. Ponadto lubię pomagać osobom niepełnosprawnym, chorym, cierpiącym.

A.M.: Czy ma Ksiądz jakiś cel w życiu?
Ks. Andrzej N.:
Oczywiście, chciałbym jak tylko zdolności mi pozwolą, jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki kapłańskie. Nie tylko słowem, ale przede wszystkim czynem chciałbym naśladować Chrystusa.

A.M.: Dziękuję Księdzu za rozmowę, Bóg zapłać!

 

 

 

© ministrant.go.pl 2003 - | preferowana przeglądarka internet explorer | zalecana rozdzielczość 1024 x 768

 

o stronie | reklama | kontakt | zespół redakcyjny

strona znajduje się na serwerze
archidiecezji wrocławskiej