|
Czy jako mały chłopiec chciał Ojciec zostać
ministrantem?
- Liturgika, której uczyłem się w klasie siódmej szkoły
podstawowej, pogłębiła moje zainteresowanie Mszą Świętą.
Umiałem wtedy prawie wszystkie teksty mszalne po łacinie.
Zrobiłem sobie czerwony ornat z tzw. glansowanego papieru, w
którym „odprawiałem” mszę św. w domu, a młodsza
o dwa lata siostra była moim „ministrantem”.
W jakich okolicznościach został Ojciec ministrantem?
- Pierwszy raz służyłem 14 lutego 1943 roku. Miałem wówczas
13 lat. Przy spowiedzi zapytałem księdza proboszcza, czy mógłbym
służyć do Mszy Świętej. „To przyjdź o w pół do
pierwszej” - usłyszałem. Przyszedłem do zakrystii,
gdzie starsi ministranci zapytali: „Ministranturę
umiesz?”- bo trzeba było po łacinie odpowiadać kapłanowi.
Odpowiedziałem: „Umiem”. Dali mi więc komżę i
mszał, z którym się wtedy wychodziło do ołtarza i zacząłem
służyć.
Czym różni się dziś ministrantura od tej z czasów, gdy
Ojciec służył przy ołtarzu?
- Obrzędy Mszy Świętej różniły się od obecnych choćby
dlatego, że kiedyś Msza była odprawiana po łacinie i tyłem
do ludu. Przede wszystkim tym, że na wezwania kapłana
ministrant odpowiadał kapłanowi w imieniu ludu, oczywiście
po łacinie. Te odpowiedzi trzeba było obowiązkowo znać na
pamięć. Mszał nie leżał przygotowany na ołtarzu, tylko
ministrant niósł go, idąc przed kapłanem, umieszczał po
prawej stronie ołtarza na pulpicie, a w stosownym czasie
przenosił na lewą stronę i potem znów na prawą. Świecki
człowiek, nawet ministrant, nie miał prawa dotykać naczyń
liturgicznych. Inne elementy służby nie różniły się
istotnie od tego, co czynią ministranci dzisiaj...
W jaki sposób służba przy ołtarzu wpłynęła na Ojca
powołanie?
- Zacząłem służyć w kościele katedralnym, gdzie byłem
urzeczony liturgią, śpiewem gregoriańskim i postawą kleryków.
Byli to bardzo sympatyczni młodzi ludzie, którzy dobrze
odnosili do ministrantów, a swą postawą budzili myśli o możliwości
pójścia w ich ślady. Właśnie jeden z kleryków półtora
roku przed maturą, gdy sprawa wyboru mojej drogi życiowej
stawała się coraz bardziej paląca, powiedział mi, że mam
powołanie do służby Bożej. Uznałem to za głos Jezusa i
oto mam pięćdziesiąt jeden lat służenia Bogu w kapłaństwie.
Jakie cechy powinien mieć dobry ministrant?
- Przede wszystkim musi być wierzącym chrześcijaninem, znać
i kochać służbę przy ołtarzu. Ważną rzeczą jest, aby
się modlił, gdy bierze udział w służbie Bożej. Do tego
przygotowuje milczenie przed i po nabożeństwie. Jeśli tego
nie ma, to niestety słusznym określeniem ministrantów jest
„Zorganizowana Obraza Boża”.
|
|