|
Brat Roger zginął tydzień temu od ciosów
zadanych mu nożem podczas nabożeństwa w kościele
Pojednania przez 36-letnią Rumunkę. Duchowny był jedną z
największych osobowości współczesnego chrześcijaństwa.
Podobnie jak Jan Paweł II szczególnie skupił swą uwagę na
młodych.
Roger Schutz, syn szwajcarskiego pastora kalwińskiego i
Francuzki, osiadł w 1940 r. w wiosce Taizé we francuskiej
Burgundii, niosąc pomoc najpierw żydowskim uchodźcom, a
potem jeńcom niemieckim. W 1949 r. wraz sześcioma współbraćmi
szwajcarski protestant Roger zaczął prowadzić klasztorny
tryb życia, biorąc sobie za hasło pojednanie chrześcijan i
wszystkich ludzi. Obecnie wspólnota Taizé liczy około stu
braci, ewangelików i katolików, z blisko 30 państw, w tym z
Polski.
W dniu pogrzebu brata Rogera w Taizé zagościli wierni z różnych
krajów. Żegnali go - w tym samym kościele, w którym zginął,
odprawiono wczoraj po południu nabożeństwo żałobne. Jego
uczestnicy dostali śpiewniki z kanonami wspólnoty Taizé, świece
i obrazki z wizerunkiem zmarłego brata Rogera. Podczas
uroczystej eucharystii modlili się w różnych językach, także
po polsku. Później współbracia z Taizé ponieśli ciało
brata Rogera na mały wiejski cmentarzyk przy wtórze pieśni
"Dziękujcie Panu, bo jest dobry" śpiewanej przez młodych
pielgrzymów trzymających w rękach zapalone świece.
|
|