|
Nie ulega wątpliwości, że internet stał się
jednym z najważniejszych miejsc, w których szukamy odpowiedzi
na pytania dotyczące wiary. Dlaczego? – Brakuje nam odwagi, by
pójść i spytać o trapiące nas problemy księdza albo ze względu
na zapracowanie nie mamy na to czasu. Z drugiej strony
duszpasterze czasami udzielają odpowiedzi wymijających bądź
brakuje im wiedzy.
Google nie liczy niestety fraz wpisywanych w wyszukiwarkę
w języku innym niż angielski; wiadomo tylko, że polscy
internauci w ostatnich miesiącach najczęściej szukali
wiadomości o serwisie „Nasza Klasa”, o kreskówce „Włatcy Móch.
Stwierdzono także, iż spore zapotrzebowanie na wiarę istnieje
także w polskiej sieci. Autorzy mateusz.pl dysponują badaniami
statystycznymi dotyczącymi wejść na ich stronę. Dziennie
odwiedza ją 20 tys. internautów, z czego połowa czyta dział
„Pytania o wiarę”. Można w nim spytać o dowolną rzecz;
a odpowiedzi udzielają księża lub teologowie świeccy (ostatnio
ktoś zastanawiał się, dlaczego Bóg dał ludziom wolność, a nie
zaprogramował ich do czynienia dobra). Portal katolik.pl
odwiedza dziennie 10 tys. osób, a najchętniej czytanym działem
jest czytelnia z artykułami uporządkowanymi tematycznie: od
aborcji, przez problemy mariologiczne, po pytania o życie
wieczne.
Podobnie oblegane są katolickie fora na
portalach kosciol.pl czy wiara.pl, gdzie internauci wspólnie
szukają odpowiedzi na pytania, jakie stawia wiara, bądź
wymieniają się nazwiskami dobrych spowiedników. Wiele osób
potrzebuje modlitwy i prosi o nią innych lub wysyła swoją
intencję do jednego z klasztorów klauzurowych, z których
wiele, jak karmelitanki, założyło specjalnie dla tych celów
skrzynki e-mailowe.
Wbrew stereotypom, które kojarzą internet
głównie z młodzieżą, sprawami wiary interesują się w jego
obrębie przede wszystkim ludzie dorośli. 70 proc.
odwiedzających portal mateusz.pl to ludzie z przedziału
wiekowego 25-60 lat.
Popularność sieci wśród wierzących
i poszukujących wynika niewątpliwie z charakterystycznej dla
współczesnych czasów nieufności i chęci zachowania
anonimowości. Dzięki internetowi można na różnych forach bez
zdradzania swojej tożsamości porozmawiać na tematy
najboleśniejsze i najwstydliwsze.
Popyt na wiarę w internecie jest spory, ale czy
Kościół nadąża z podażą? Kiedy wpiszemy do google’a zwycięskie
pytanie „who is God”, strona prowadzona przez katolików
wyświetli się dopiero na siedemnastym miejscu (w przypadku „who
is Jesus” – na dziesiątym). Uprzedzają ją serwisy Kościołów
i małych grup protestanckich, a także muzułmanie. W Polsce
jest nieco lepiej, choć to samo pytanie wpisane w naszym
języku skutkuje odnalezieniem na pierwszej pozycji
wypracowania z portalu sciaga.pl, na szóstej – strony świadków
Jehowy. – Kościół katolicki wciąż jeszcze nie docenia
Internetu. Najlepiej radzą sobie zakony, szczególnie
dominikanie, jezuici i salwatorianie, prowadzący bogate
w treść portale i strony prywatne.
Według badań z 2007 r., liczba użytkowników
internetu na świecie wynosi 747 milionów. Polska,
z jedenastoma milionami, plasuje się w europejskiej czołówce.
Sieć przestała już dawno być marginesem ewangelizacji, a stała
się jednym z głównych frontów. Jednak większości stron
katolickich, a szczególnie tym prowadzonym przez parafie
i diecezje brakuje tego, co internauci uważają za
najistotniejsze: interaktywności. Nie zaspokajają ich potrzeb
wklejone na stronę ogłoszenia duszpasterskie czy terminy
kolędy; poszukują obustronnego kontaktu.
Polski Kościół z roku na rok radzi sobie jednak
lepiej. Odkrywa w internecie płaszczyznę do lepszego
zrozumienia ludzi świeckich, uczy się nie uciekać od trudnych
pytań. Niektórzy kapłani, szczególnie młodzi, prowadzą blogi.
Do działu „pytań o wiarę” portalu mateusz.pl piszą czasem
księża szukający rady, jakim językiem tłumaczyć wiernym
zawiłości teologii.
Czy podbudowanie swojej wiary w internecie
znajduje odzwierciedlenie, mówiąc językiem internetowym: „w realu”?
– Jeśli ktoś zatrzymałby się na etapie wirtualnym, czytał
w sieci rekolekcje, a nie chodził do kościoła, przeczyłby sam
sobie. Księża uczestniczący w czatach zazwyczaj podkreślają,
że internetowa rozmowa o Bogu to tylko pierwszy krok, potem
już trzeba osobistego z Nim spotkania.
Skoro internet powoli odzwierciedla niemal
wszystkie elementy naszego życia, naturalną rzeczą jest, że
obok zlecania przelewów bankowych, poszukiwania przyjaciół
z podstawówki i czytania elektronicznych wydań gazet
realizujemy w sieci także potrzeby religijne. |
|