|
Każdy chciałby dostać bilet w pierwszym
rzędzie na walkę najlepszych bokserów, lożę honorową na
rozdaniu Oskarów, czy trybunę VIP-ów na finał Mistrzostw
Świata. By tam wejść, trzeba mieć specjalne układy lub
wypchany portfel. Rzadko się zdarza, że wymarzone miejsce
trafia się właśnie tobie. Tu na Ziemi rządzą prawa, z którymi
czasem musimy się pogodzić. Życie. Ale nasza prawdziwa
Ojczyzna, której jesteśmy obywatelami, wciąż na nas czeka.
Tam paszport i wizy pobytu wydaje Konsulat Niebiański, a
celnicy i patrole obserwują, czy starasz się żyć zgodnie z
zasadami zawartymi w „prawie granicznym”. Nie ma
znaczenia czy na Ziemi byłeś szejkiem naftowym, czy zbierałeś
ryż na wyspach Hula Gula. W niebie z pewnością każdy ma
VIP-owską miejscówkę na niebiańskim Wimbledonie, na
koncercie w Carnegie Hall i na wyścigach Formuły 1. Ze świętym
Pawłem przybijasz „piątkę”, ze świętym
Piotrem grasz w piłę, a na bramce stoi Jan Paweł II.
Wszystko za friko, codziennie coś się dzieje, a najlepsze,
że ten grafik nigdy się nie kończy. Czy warto porzucić
perspektywę takiego losu, który obiecuje samą radość i całkowite
zwycięstwo? Czy jest inna idea, którą z entuzjazmem moglibyśmy
potem wybrać? Nie! Nie ma dla nas innego miejsca, mogącego w
stanie czemuś dorównać, będącego kwintesencją życia w
realiach, w których żyjemy. Nie ma innej wizji, która byłaby
bardziej atrakcyjna od Nieba. Co pozostaje? My już wybraliśmy.
Biletów starczy dla wszystkich. Nasz Szef powoła nas kiedyś
tam do Ligi Mistrzów.
|
|