Polecamy również:

 

 

 

Zakopane - relacja z pierwszej ręki

 

Poniedziałek 23 lipca 2007 18:40
Źródło: własne
Przygotował: Mateusz Piątek

 

 

Do naszej redakcyjnej skrzynki napłynęła spontaniczna relacja z wakacyjnej, górskiej wyprawy młodzieży naszej parafii. Dość obrazowo i na gorąco relacjonuje młody lektor Mateusz. Zapraszamy do lektury :-) 

 

 

 

Ósmego lipca o godz.19.15 jako uczestnik koloni do Bukowiny Tatrzańskiej stawiłem się na dworcu PKP w Dzierżoniowie spotykając tam koleżanki i kolegów, którzy razem ze mną uczestniczyli w koloni. Już od samego początku pojawiły się problemy i widać było strach i zdenerwowanie nie tylko w naszych oczach, ale i w oczach naszych rodziców oraz Ks. Krzysztofa, który razem z nami przeżył ciężką podróż liniami kolejowymi PKP:-). Czekaliśmy sobie na szynobus z Dzierżoniowa do Jaworzyny Śląskiej, ale niestety nie przyjechał, bo była jakaś awaria. Wtedy ktoś wpadł na pomysł, żeby jechać szybko na PKS i faktycznie tam był autobus, którym dostaliśmy się prosto do Wrocławia i potem z Wrocławia pociągiem do samego Zakopanego. Rano zmęczeni zajechaliśmy i widząc piękne góry radosne serce zadawało pytanie: Jak Ty Panie to stworzyłeś. Nasz bagaż przechowaliśmy w zakonie sióstr (nie pamiętam, jaki to był zakon) i ruszyliśmy na Krupówki. Po pierwszych zakupach w godzinach popołudniowych przyjechał po nas bus i zawiózł nas na miejsce letniego wypoczynku. A na miejscu ehhh czekał na nas gorący posiłek pani Marii:) jak sobie przypomnę zawody, kto więcej zje pierogów albo pampuchów ehh wtedy to się działo.

              W pierwszym dniu w tym, w którym przyjechaliśmy byliśmy na Gubałówce, w następnych dniach pogoda nam nie dopisywała, wiec chodziliśmy po dolinach zwiedzaliśmy kopalnie, ale i tak było miło. Trzeciego dnia weszliśmy na Giewont muszę się pochwalić, że wszedłem na niego pierwszy z całej grupy, zaraz za mną jeszcze dwie dziewczyny. Czekaliśmy z 20 min na nich no i dzwonimy, gdzie są, a ks. Krzysztof nam mówi, po co wy tam wchodziliście my idziemy w inna stronę no to my się przestraszyliśmy i zaczęliśmy schodzić, ale zaraz telefon od księdza i tylko usłyszałem żartowałem czekajcie:), eh, ale to tez był szok na początku:D. Potem już nie było pogody, ale zdobyliśmy Morskie Oko przez Dolinę Pięciu Stawów piękne widoki;). W samym pensjonacie było również bardzo wesoło z naszymi wielce czcigodnymi kapłanami:P, którzy ubogacali nas codziennym słowem skierowanym do nas podczas Eucharystii. Ks. Daniel przyjechał ze swoją grupą z Zabrza, ale musze powiedzieć, że to bardzo przyzwoita grupa i Ks. Daniel z Zabrza tez jest przesympatyczny polubił nas i wrócił z nami do Bielawy. Wieczorami graliśmy w Uno, które miała przy sobie jak zawsze nie zawodna Angelika. Rozgrzały nas emocje pod czas meczy w siatkówkę i w piłkę nożną, kiedy to w tak licznej grupie mogliśmy kibicować Polakom.

               Gdy zbliżał się już dzień wyjazdu wszystkim było smutno, bo czas tam tak szybko leci, ale mam nadzieje ze wrócę tam za rok po raz 4 już, ale to jeszcze cały rok:). Pozdrowienia dla całej Ekipy z Bukowiny Tatrzańskiej.

Galeria zdjęć z wyjazdu

 

 

 

© ministrant.go.pl 2003 - | preferowana przeglądarka internet explorer | zalecana rozdzielczość 1024 x 768

 

o stronie | reklama | kontakt | zespół redakcyjny

strona znajduje się na serwerze
archidiecezji wrocławskiej