|
W Wielki Czwartek skupiamy się przede
wszystkim wokół tajemnicy Eucharystii, na ustanowieniu
sakramentu Kapłaństwa. Ewangelia tego dnia opowiada o
obmyciu przez Jezusa nóg Apostołom, postawę tą nie można
określić inaczej jak uniżenie samego siebie. Jak wielki musiał
być strach Jezusa, wywołujący krwawy pot i słowa: „Jeżeli
możesz, oddal od mnie ten kielich”? Ale jednocześnie jak
wielkie było zaufanie Chrystusa do woli Ojca, z którego
zrodziło się: “nie moja wola, ale Twoja niech się stanie”.
Wielki Piątek to oczekiwanie na śmierć.
Śmierć oznaczającą dla człowieka koniec życia, rozpacz po
stracie ukochanej czy choćby tylko zaprzyjaźnionej osoby. „Od
nagłej, a niespodziewanej śmierci, wybaw nas Panie” – śpiewamy
podczas Gorzkich Żali. Wszyscy zapominamy, że śmierć to
początek. Początek nowego, wiecznego życia, życia w całkowitej
bliskości z Bogiem. Módlmy się, aby nasza śmierć była
początkiem życia wiecznego z Ojcem w niebie.
Niedziela Zmartwychwstania - kiedy już
wszyscy stracili nadzieję, kiedy wszyscy się rozpierzchli w strachu,
a one szły do grobu, stało się coś, co dane było zobaczyć
tylko... poganom. Żołnierze rzymscy byli tak naprawdę jedynymi
naocznymi świadkami chwili zmartwychwstania Chrystusa i jednocześnie
stali się pierwszymi, którzy temu wydarzeniu zaprzeczali.
Ciekawe, że my – współcześni, żyjący tu i
teraz, jesteśmy do nich podobni. Kiedy nam dobrze „zapłacą”:
rozrywką, dodatkowymi zajęciami, obietnicami, nawet choćby
były bez pokrycia, my też potrafimy zapomnieć o tym, że Jezus
zmartwychwstał. I nie staramy się nawet pamiętać, że przecież
„daremna byłaby nasza wiara, gdyby Jezus nie zmartwychwstał”. |
|