|
Od 25 czerwca w Bielawie istnieje nowa wspólnota parafialna.
Pasterzem około sześciu tysięcy wiernych został mianowany
przez ks. bp. Ignacego Deca ks. Robert Begierski (na
zdjęciu poniżej).
Zgadzając się na proboszczowską nominację, młody ksiądz
zobowiązał się do zorganizowania struktur nowej parafii i
pokierowania budową kościoła oraz domu
duszpasterskiego.
Kościół z kamienia
Inicjatorem podziału bielawskiej parafii pw. Wniebowzięcia
NMP byli: jej proboszcz, ks. prałat Stanisław Chomiak,
oraz nasz biskup. Od parafii-matki parafia -córka otrzymała
jako pomoc trzydzieści tysięcy złotych. – Mamy też
miejsce modlitwy – kaplicę sióstr augustianek. Jest
przygotowywana stara plebania, gdzie będę mógł zamieszkać
– wylicza ks. Begierski. – Siostry bardzo się
cieszą, że mogą nam pomóc. Dla nas jest to ważne, gdyż
nowa wspólnota ma godne miejsce modlitwy. Poza tym jestem
otoczony wielką życzliwością ks. prałata, który służy
mi swoją radą i doświadczeniem. On też pomaga mi w
pozyskaniu placu pod budowę kościoła. Chcemy, by był on
usytuowany w centrum parafii. Zobaczymy, co na nasz pomysł
powiedzą radni. Młody proboszcz po zakończeniu urzędowej
rejestracji parafii zamierza przygotować plac pod budowę kościoła
(dzisiaj jest on pastwiskiem i zdziczałym ogrodem) i projekt
architektoniczny budynków kościelnych.
Kościół – wspólnota
– Zarówno naszemu biskupowi, jak i mnie bardzo
zależało, by nasza parafia miała wezwanie Miłosierdzia Bożego
– mówi ks. Robert, pokazując swój egzemplarz
„Dzienniczka” s. Faustyny. Pełno w nim podkreśleń i
nota tek. – Fundamentem naszego życia duszpasterskiego chcę
uczy nić kult Miłosierdzia Bożego. Na początku będzie on
miał wymiar duchowy, bo nie mamy możliwości świadczenia miłosierdzia
potrzebującym. Ale później, gdy zbudujemy dom parafialny, będzie
domem biednych i chorych duchowo i fizycznie – obiecuje.
Zamierzenia proboszcza spotykają się z aprobatą wiernych,
którzy liczą, że wraz z nową parafią nastąpi pogłębienie
życia ewangelicznego w tej części miasta. – Jak mi będzie
bliżej do Kościoła i Kościołowi do mnie, to znaczy, że
to dzielenie miało sens – uważa bielawianin, pan Władysław.
|
|